poniedziałek, 8 sierpnia 2016

Dzień 23 Madryd

Tu było już mocne zmęczenie, tym bardziej, że dzień wcześniej na wieczór zawitała Bacardii ;) zwiedzałam Madryt tylko pół dnia, mało zdjęć, bo telefon rozładowany, powerbank zagubiony... ale istnieje ogromna szansa, że jeszcze tu wrócę także nic straconego :)
Ogólnie jak już nie raz wspominałam, budynki same w sobie nie robią na mnie wrażenia, więc zdjęciami ich zbyt specjalnie nie obdarzam, to co mój erasmusowy kolega zdążył pokazać mi w 4h to właśnie same centrum Madrytu i miejsca które koniecznie muszę odwiedzić jeśli będę miała więcej czasu! Póki co jedynie kilka fotek, mam nadzieję, że będzie mi dane uzupełnienie tego wpisu o więcej zdjęć, w szczególności Madrytu nocą :)
Ah, no i to co wzbudziło we mnie totalny niesmak (ale wiem, że jest to konieczne) i uczucie, które kazało zmywać się wieczorem z centrum to masa policji postawiona w stanie gotowości stopnia 4/5 z bronią gotową do użytku (i to tą ogromną)... baaardzo niemiłe uczucie... no ale niestety, lepiej tak niż bez i niech się dzieje co chce jak np. we Francji...









wieczorem wynurzyłam się tylko kawałek od hotelu coby zapełnić żołądek czymś dobrym i pójść szybko spać, bo rano pobudka o 5:30. Byłam padnięta, naprawdę, oczy mi się same zamykały ale zjeść musiałam bo nie jadłam w ciągu dnia nic konkretnego... patrzę pierogi po 1e za sztukę więc wziełam sobie trzy, próbowałam dopytać o jeszcze inną rzecz co to, kelner poszedł do kuchni a po chwili z okna machał mi kawałkami kurczaka nabitymi na wykałaczkę :D po prostu zwykły szaszłyk kurczakowy, podziękowałam i poprosiłam o te trzy pierogi i piwko na dobry sen ;)


no i tak sobie wcinałam aż tu nagle....:


dostałam w gratisie kurczaczka :D

No ale czego się nauczyłam w ramach tej kolacji? Że podatek doliczają czasem po fakcie :D a ceny w menu są często gęsto bez podatku i moje pierożki właśnie takie były :D cena jednak nie była koniec końców wysoka, więc było ok :) ale trzeba o tym pamiętać :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz