Rano już w dniu 16:) patrzyłam sobie na mapę i doszłam do wniosku, że trochę średnio opłacalny jest fakt jechania do Walencji i wracania do Tarragony... więc lecę dalej... Madryt? czemu nie:)
Po rozmowie z kumplem z Erasmusa wyszło tak, że zarezerwowałam dwie noce w Toledo (ponoć pięknie), on mieszka między Madrytem i Toledo, weźmie sobie dwa dni wolnego i rano przyjedzie do Toledo, żeby poogarniać ze mną okolice, no i bomba:)
Noc w Walencji i dwie noce w Toledo już mam!
Później kolejna myśl co dalej? Średnio wracać z Toledo od razu do Tarragony, bo to trochę daleko, a obok Madryt i po drodze Saragossa? Hmmmmmmm...... okej to nocleg w Madrycie!!! :D
i tak na czwartek zaplanowany jest Madryt, więc nie głupim pomysłem było zostać tu na noc, a z samego rana wyruszyć do Saragossy zostać tu kila godzin i wrócić do Tarragony...
Koniec końców wyszło tak:
Ekstra! dogranie blabla i znalezienie najkorzystniejszych noclegów trochę zajęło ale coś czuje, że gra będzie warta świeczki ;) Jeśli chodzi o koszta noclegów i transportu, blabla okazał się być czasem nawet 50% tańszy, hostele/hotele można znaleźć tańsze ale z racji tego, że śpię sama to wybierałam noclegi tylko i wyłącznie w pokoju jednoosobowym, spędy 6/8/12 osobowe są nieco tańsze ale już się trochę o tym naczytałam i nasłuchałam, więc o ile np w górach byłabym w stanie spać w takich miejscach to o tyle w miastach typu Madryt lub (w niedługim czasie) Barcelona (czyli między innymi imprezowych) wolę bezpiecznie mieć swój własny pokój :)
Za transport łącznie wyszło: 76e
Noclegi: 25e (Walencja x1), 65e ze śniadaniami (Toledo x2), 27e (Madryt x1) = 117e
Kilometry: 1360km
Tyle liczb na chwilę obecną:)
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Co ukradłam?
Aloes:D po co kupować kremy do twarzy jak można... korzystać z dóbr natury ;) Przy okazji foteczka:
w takich okolicznościach kradzież nie wydaje się taka straszna ;)
Tutaj w Hiszpanii żyje się nocą... w dzień słońce naprawdę potrafi dać czadu, stąd przestałam dziwić się sieście ;) i to naprawdę tu istnieje, przychodzi godzina 13/14 i sporo lokali zamyka się do czasu 16/17 wtedy odżywają na nowo :)
Wychodzenie na miasto o 22 czy 23 i spędzanie tam czasu na zwykłym siedzeniu, piciu piwka (czasem nawet nie;)) i rozmowach to całkiem normalna sprawa bez względu na dzień tygodnia, dlatego też, ostatnio około 23 wybraliśmy się na lody ;D zjedliśmy je tak szybko, że zdążyłam zrobić tylko fotkę dla lodziarni ;) ale lody bardzo dobre :)
trochę się zasiedzieliśmy i zeszło nam do godziny 2/3, ogólnie jakoś po godzinie 22 sprzedawanie jedzenia takiego gotowanego jest zabronione... oczywiście teoretycznie :) w praktyce poznałam już jedną nielegalną piekarnie i około 3 zaszliśmy na pizze :D:
a jeszcze w tzw. międzyczasie zrobiłam Raluce paznokcie w zamian za ogarnięcie moich brwi :D
no i to chyba na tyle jeśli chodzi o te cztery dni :) aktualnie jest niedziela godzina 23:00, kończę pisać i uciekam dokończyć przygotowania do wyjazdu :) 9:00 wyruszam :)