piątek, 8 lipca 2016

Druga część wakacji, nie da się ukryć, że główna.

Pytaniem za sto punktów jest, skąd wziął się pomysł wyjazdu (??), kiedy się dokładnie narodził nie wiem ale na pewno cieszę się, że taka sytuacja miała miejsce :) Coś mi świta, że chyba mniej więcej było to tak...
Jakiś czas dawniejszy temu, wymyśliłam sobie, że na wakacje nie pracuje i wyjeżdżam (tak było na pewno) i chyba, z racji tego, że moja serdeczna przyjaciółka :D z Uwr, Klaudia, wyjechała do Hiszpanii na praktyki, to musiałam dojść do wniosku, że wpadnę. Nasuwa mi się też taka myśl, że to wszystko musiało dziać się w towarzystwie %% bo skoro nie pamiętam do końca wszystkiego to jest to jedyne racjonalne wytłumaczenie.
Drugie może być też takie, że strasznie mocno próbowałyśmy z Klaudią umówić się na piwko we Wro ale nam to nie wyszło :( później ona wyjechała, więc na bogato zdecydowałyśmy wyjść na piwko w Hiszpanii a co! Być może tak było ale tego chyba już nigdy się nie dowiem...

W każdym razie!
Pobyt zaplanowany jest na: 06.07 - 08.09.2016.
Żeby nie było, że na bogato sypiam w hotelu milionogwiazdkowym, mieszkam w normalnym mieszkaniu kilkupokojowym w którym jeden z pokoi wynajmuje ja, za całe 100e (łącznie z rachunkami) - więc tak naprawdę znacznie taniej niż w Polsce...

Cofając się do czasu podróży tutaj, co było fajne:
- jak tylko weszłam do samolotu dwie (Hiszpanki?) zachwyciły się moimi paznokciami :))))) (a to dlatego, że oprócz tego, że wyglądają wspaniale to tutaj żadna ich nie maluje! :o)
- lot odbył się bez większych problemów ale nie jest to mój ulubiony środek transportu, odczuwam jakiś taki niepokój wewnętrzny, dlatego postanowiłam sobie zasnąć, a że byłam padnięta to większego problemu z tym nie miałam, piękna sprawa gdy się przebudziłam i ujrzałam przepiękne widoki za lekko przymrożonym oknem :) cudo :) ale i tak zasnęłam dalej!
- jakaś taka nieogarnięta byłam ogólnie przez całą podróż, hiper zmęczona i w jakimś innym lekko depresyjnym świecie zaczęłam się pałętać myślami aleeeeeeeeeee wyszłam z lotniska i ujrzałam.....PALMĘ! :D bez względu na wszystko odżyłam w sekundę!
- z racji, że opisuje co było fajne nie będę wspominać jak musiałam targać prawie 30kg bagażu przez prawie 2h podróży z lotniska do miejsca zamieszkania (użyte środki transportu: autobus i pociąg)...
istna masakra! ale teraz jak mam miód i 1l żuberka ze sobą to jednak dochodzę do wniosku, że gra była warta świeczki ;)
- piękna sprawa również, gdy wsiadając w podziemiach do pociągu (oczywiście prawie od razu zasnęłam) obudziłam się gdy byliśmy już na zewnątrz, a za oknem piękna plaża i jeszcze piękniejsze morze! od razu uśmiech! :)))
- jak już dotoczyłam się i swoje bagaże do domu, ogarnęłam się życiowo i Klaudia wróciła z pracy, wyszłyśmy coś przekąsić, wypić piwko (albo dwa) oraz odwiedzić morze (z piwkiem). Wracając z morza Klaudia zaproponowała, że kupimy sobie do domu Sangrię, oczywiście bez zbędnego rozdrabniania się, w nasze posiadanie weszło 1,5l...i to był błąd... w skórce powiem tyle, jeszcze trochę minie zanim skosztuje tego napoju ponownie! :D

Tak sprawy się miały od podróży do pierwszego dnia włącznie.

Uwaga dla odwiedzających: jak już paczysz (a może nawet i czytasz) to coś napisz ;)

4 komentarze:

  1. Jak na jeden dzień to bardzo dużo wrażeń, nie wiem czy to wszystko zapamietasz, bo wiesz jak jest z Twoją pamięcią :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dlatego piszę, bo już nie pamiętam co było wczoraj :D

      Usuń
  2. Boshe, wszystko wszystkim... ale popracuj nad oprawą graficzną bloga bo masakra.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a Ty przestań ciągle narzekać :P nie o szatę graficzną się tu rozchodzi;)

      Usuń